Atak świerszczem, kandydatka z sąsiedztwa i Trzaskowski z „bagażem”. Tak ekspert ocenił debatę warszawską

Atak świerszczem, kandydatka z sąsiedztwa i Trzaskowski z „bagażem”. Tak ekspert ocenił debatę warszawską

Rafał Trzaskowski podczas debaty przedwyborczej kandydatów na prezydenta Warszawy
Rafał Trzaskowski podczas debaty przedwyborczej kandydatów na prezydenta Warszawy Źródło:PAP / Paweł Supernak
Rafał Trzaskowski wziął udział w przedwyborczej debacie, którą można byłoby określić mianem sparingu w formule „wszyscy na jednego”. Siła rażenia w prezydenta Warszawy była skumulowana, ponieważ włodarz stolicy omijał poprzednie starcia na słowa. – Jeżeli Rafał Trzaskowski nie wygrałby w pierwszej turze, na pewno wpłynęłoby to na jego pozycję w PO – mówi w rozmowie z „Wprost” dr Bartosz Rydliński, politolog z UKSW.

Na 10 dni przed wyborami samorządowymi doszło do pierwszej i zarazem ostatniej debaty, w której wzięli udział wszyscy kandydaci ubiegający się o funkcję prezydenta stolicy: Magdalena Biejat (KKW Lewica), Tobiasz Bocheński (KW Prawo i Sprawiedliwość), Janusz Korwin-Mikke (KW Bezpartyjni), Romuald Starosielec (KW Ruch Naprawy Polski), Rafał Trzaskowski (KKW Koalicja Obywatelska) oraz Przemysław Wipler (KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy).

Debata była transmitowana przez TVP3 Warszawa oraz TVP Info. Wydarzenie zostało podzielone na dwie części. W pierwszej z nich padło sześć pytań obejmujących następujące zagadnienia: edukacja, transport, zdrowie, bezpieczeństwo, mieszkania oraz światopogląd. Na udzielenie odpowiedzi kandydaci mieli po minucie.

Każdemu z dyskutantów zagwarantowano także możliwość jednorazowego wygłoszenia 30-sekundowej riposty do wybranej wypowiedzi innego uczestnika debaty. W drugiej części wydarzenia padły dwa pytania, które sformułowano na podstawie analizy komentarzy internautów, zamieszczanych w mediach społecznościowych organizatorów. Na zakończenie uczestnicy mogli zadać po jednym pytaniu wybranemu kandydatowi, a debatę przypieczętowała tura swobodnych wypowiedzi.

Trzaskowski się wybronił? „Jego przewaga była widoczna”

Wszystkie oczy były zwrócone na Rafała Trzaskowskiego jako obecnego prezydenta Warszawy, który bierze odpowiedzialność za to, jak zmieniło się miasto w ciągu ostatnich pięciu lat. To symboliczny bagaż, który może dawać przewagę, ale też stanowić obciążenie.

Trzaskowski był w centrum uwagi także dlatego, że była to pierwsza debata z jego udziałem w trakcie kampanii przed wyborami samorządowymi. Czy polityk miał się czego obawiać, nie stawiając się wcześniej do walki na argumenty? Jak poszło Trzaskowskiemu, który musiał odnaleźć się w sytuacji „wszyscy na jednego”?

– Rafał Trzaskowski jest najbardziej doświadczonym politykiem ze wszystkich kandydatów. Doświadczenie to zdobywał nie tylko jako prezydent miasta stołecznego Warszawy, ale także na szczeblu krajowym jako kandydat na prezydenta Polski oraz sprawując funkcje ministerialne, poselskie. Jego przewaga była widoczna podczas debaty w Telewizji Polskiej. Trzaskowski był też najbardziej spokojny, a zarazem najbardziej swobodny w wypowiedziach, które często miały charakter polemiczny – ocenia w rozmowie z „Wprost” dr Bartosz Rydliński, politolog z UKSW, współzałożyciel Centrum im. Ignacego Daszyńskiego.

– Polityk ubiegający się o reelekcję, stając do debaty, miał się czego obawiać. Największe zagrożenie dla niego stanowili Tobiasz Bocheński, Magdalena Biejat i Przemysław Wipler. To osoby w zbliżonym wieku, patrzące na Warszawę z perspektywy 40 i 50-latków. Natomiast format debaty telewizyjnej był dla Trzaskowskiego bezpieczniejszy niż internetowy – w Kanale Zero czy Wirtualnej Polsce – bo tutaj były ściśle określone zasady. Kandydaci mieli 30 albo 60 sekund na wypowiedź. Odpowiadali na zadawane pytania, mieli jedną możliwość oficjalnej riposty oraz tylko jedną tzw. swobodną wypowiedź – analizuje nasz rozmówca.