Najłatwiejszy pierwszy krok, czyli jednoczenie lewicy

Najłatwiejszy pierwszy krok, czyli jednoczenie lewicy

Liderzy SLD, Wiosny i Razem
Liderzy SLD, Wiosny i Razem Źródło: X-news
SLD, Wiosna i Lewica Razem postanowiły wspólnie walczyć o głosy w jesiennych wyborach parlamentarnych.

Liderzy partii ogłosili to z pompą i uśmiechami na twarzy. Podobno najtrudniejszy jest pierwszy krok ale w tym wypadku było inaczej. Lewica został przymuszona do połączenia sił przez , szefa PO, który odmówił zawiązania koalicji z . Decyzja o wspólnym starcie lewicy była więc jedyną możliwą. Kolejny krok będzie dużo trudniejszy – trzy partie muszą uzgodnić, w jakiej formule będą startować w wyborach: jako koalicja, a więc z 8-procentowym progiem wyborczym, jako komitet wyborców czyli bez prawa do dotacji z budżetu, czy też pod szyldem jednej z partii, która wtedy zagarnia całe budżetowe finansowanie. A jeżeli zostanie wybrany wariant trzeci, to która partia będzie tą szczęściarą? Ta decyzja będzie w gruncie rzeczy trudniejsza niż podział miejsc na listach czy ustalenie wspólnego programu.

A potem przed lewicą stanie kolejna trudna decyzja taktyczna – jak odnosić się w kampanii do . Atakować ją, by wyrwać jej lewicowy elektorat? Wszak w PO jest i jej Inicjatywa Polska, mająca za zadanie przyciągnięcie lewicowych wyborców do PO-KO. A może połączona lewica będzie obchodzić PO-KO szerokim łukiem, żeby tylko jej nie zaczepiać i nie zamykać sobie drogi do ewentualnej współpracy po wyborach?

Włodzimierz Czarzasty, lider SLD już zapowiedział, że po stronie opozycji, w obozie prodemokratycznym, nie ma wroga. Ale gdy przyjdzie do walki o głosy wyborców, rzeczywistość może okazać się zgoła odmienna. A jeżeli Schetyna zacznie wyciągać z lewicy bardziej atrakcyjnych działaczy, by umieścić ich na swoich listach, bardzo łatwo będzie przejść od miłości do nienawiści. i to jest bardziej prawdopodobny scenariusz niż pakt o nieagresji.

Czytaj też:
Oficjalnie: SLD, Wiosna i Razem na jednej liście wyborczej do parlamentu

Źródło: Wprost

Cytaty dnia

Cela była zimna i zarobaczona. Traktowano mnie jak ciężkiego przestępcę, co polegało m.in. na tym, że zakuwano mnie w kajdanki, gdy szedłem na widzenie z żoną. Słyszałem jak Mariusz Kamiński krzyczał, że nigdzie nie pójdzie w kajdankach, bo jest więźniem politycznym, a nie kryminalistą i chyba pozwolili mu się spotkać z żoną bez kajdanek. Ale w więzieniu warunki były lepsze.
Maciej Wąsik

czwartek, 28 marca 2024