Huragan na Florydzie a sprawa polska

Huragan na Florydzie a sprawa polska

Donald Trump
Donald Trump Źródło:Newspix.pl / ABACA
Odwołanie wizyty Donalda Trumpa w Warszawie trafiło się polskiej opozycji jak ślepej kurze ziarno.

Po tygodniach mozolnego ustawiania list wyborczych zdeterminowani do odsunięcia PiS od władzy wyborcy są ciągle zdezorientowani. Bo jak iść na wojnę z Kaczyńskim, głosując na byłego pisowskiego konserwatystę Ujazdowskiego na liście KO w Warszawie. Albo jak zbudować nowoczesną, Polskę rękami politycznych skamielin z SLD, budujących przez całe lata socjalizm w PRL? Na szczęście dla nich i na nieszczęście dla PiS gdzieś nad Bahamami pojawił się zagrażający Florydzie huragan, zmuszając Donalda Trumpa do odłożenia wizyty w Polsce. Miała ona być symbolicznym początkiem zwycięskiej kampanii PiS, potwierdzającym osiągnięcia rządu i miałkość oferty opozycji.

Powody decyzji Trumpa są oczywiście racjonalne: w USA zaczyna się kampania prezydencka, w której decydują głosy wyborców stanów niezdecydowanych – Floryda jest wśród nich kluczowa. Myślący o reelekcji prezydent nie mógł sobie pozwolić na kwieciste przemowy w Warszawie, dopieszczające pokrewny ideowo obóz rządzący w Polsce w chwili, gdy huragan demolowałby Florydę. A przy okazji jego ukochaną posiadłość Mar-a-Lago, co też nie jest pewnie bez znaczenia.

Wszelkie inne tłumaczenia, podsuwane przez podnieconą zmianą planów Trumpa opozycję nie mają sensu innego niż kampanijny. Trump nie przejrzał wcale na oczy i nie dostrzegł w końcu w Kaczyńskim brutalnego faszystowskiego dyktatora. Prezydent USA nie ma oporów przez przyjaźnieniem się autentycznymi dyktaturami, jak choćby saudyjska. Dlaczego więc miałby nagle odwracać się plecami od sojuszniczego rządu, pracującego ciężko nad utrzymaniem więzów USA z Europą, często wbrew interesom europejskich partnerów? Dość wspomnieć ściąganie Polski amerykańskiego wojska przy oporach wielu rządów UE czy kupowanie amerykańskiego gaz na przekór reszcie Europy, wybierającej gaz rosyjski. Trump nie przestraszył się także listu byłych polskich ambasadorów, odradzających mu przyjazd do Warszawy, ani nawet Washington Post, radzącego mu dokładnie to samo. Tej akurat gazety prezydent USA nie cierpi jak Macierewicz „Wyborczej”. Łatwiej uwierzyć, że pojechałby do Warszawy, żeby zrobić jej na złość, niż odwołał wyjazd z powodu jednego tekstu w „WP”.

Trudno się jednak dziwić opozycji w Polsce, że stara się na wszelkie sposoby udowodnić związek między odwołaniem przyjazdu Trumpa a zapowiedzią rychłego politycznego upadku PiS. Jego wizyta miała być wielkim prezentem dla rządu u progu kampanii wyborczej. Trump u boku Kaczyńskiego i Dudy przykryłby swoim imperialnym majestatem hejty Piebiaka, obnażając jednocześnie miałkość programowej oferty opozycji wobec wielkich, historycznych osiągnięć obecnego rządu – tak by to zostało przedstawione.

Tego się już nie da rozegrać. Rząd będzie musiał wiosłować do wyborczego brzegu bez amerykańskiego wiatru za plecami. Opozycja wypluwa więc z siebie nonsensowne komentarze, oddychając z ulgą. Jest to jednak płytki oddech. Bo prawda jest taka, że blask trumpowego majestatu, choć pożądany i korzystny dla PiS, o wynikach wyborów w żaden sposób by nie przesądził. Tak jak sama tylko jego nieobecność nie przechyli szali zwycięstwa na stronę opozycji.

Czytaj też:
Huragan Dorian zbliża się do Florydy. Stan wyjątkowy we wszystkich 67 hrabstwach

Źródło: Wprost

Cytaty dnia

Społeczeństwo lewaczeje, wygrywają partyjniacy i mentalni postkomuniści, rządzą pieniądze, a nie interes lokalnej społeczności. (...) Polakom jest bardzo dobrze. Odnoszę nieraz wrażenie, że muszą dostać łomot, by zaczęli myśleć.
Paweł Kukiz o wyborach samorządowych.

środa, 24 kwietnia 2024