Gazociąg do krwi ostatniej

Gazociąg do krwi ostatniej

Wladimir Putin
Wladimir Putin Źródło: Shutterstock / Frederic Legrand - COMEO
Zabawnie jest patrzeć, jak przywódcy Rosji i Niemiec, dwóch krajów, które rozpętały kiedyś II wojnę światową bronią dziś gazociągu, o którym Radosław Sikorski mówił, że jest nowym Paktem Ribbentrop Mołotow.

Rosyjskie złudzenia historyczne nie mają nic do rzeczy w ostatniej awanturze między Polską i Rosją. Pułkownik Putin nie jest przecież na tyle głupi, żeby wierzyć we własne kłamstwa. Nawet te, powtarzane mu od dziecka przez sowiecką propagandę kłamstwa o ratunkowym charakterze sowieckiej inwazji na Polskę w 1939 roku. W tym rozpaczliwym wypieraniu faktu istnienia ścisłego sojuszu Stalina z Hitlerem w pierwszych latach II wojny nie chodzi o żadne historyczne rozliczenia. Gra toczy się o strategiczny biznes z Europą, w postaci Nord Stream 2. Ta nieszczęsna rura, zbliżająca Moskwę z Berlinem, Paryżem i resztą Zachodu, kosztem Europy Środkowej, to jest być albo nie być dla obecnej władzy w Rosji.

Dotąd wszystko szło świetnie. Francuzi i Niemcy widzą w rurze Putina nie tylko czysty biznes, wspierający ukochane przez nich energetyczną transformację UE, ale także szansę na stworzenie europejskiej przeciwwagi ekonomicznej dla USA. Dlatego przepchnęli Nord Stream 2 już prawie do samego końca, łamiąc po drodze opór Polaków i Bałtów na forum Unii i ignorując Ukraińców. Dla nich Nord Stream 2 oznacza utratę strategicznej pozycji tranzytowego pośrednika w dostawach rosyjskiego gazu na zachód Europy. To jedno z głównych w rękach Kijowa narzędzi, za pomocą których Ukrainie udaje się w ostatnich latach wymykać w moskiewskiej strefy wpływów.

Rację w tej sprawie miał Radosław Sikorski, gdy w rzadkim dla niego przypływie szczerości, nazwał kiedyś Nord Stream 2 nowe wersją Pakru Ribbentrop Mołotow. Na ostatniej prostej realizację tego projektu zepsuli jednak Amerykanie. Pod koniec roku Waszyngton wprowadził wreszcie w życie groźby sankcji gospodarczych dla firm europejskich, zaangażowanych w budowę Nord Stream 2. Biały Dom tłumaczy to koniecznością ochrony bezpieczeństwa energetycznego, ale też szerzej, strategicznego europejskich sojuszników, co brzmi jak cytat z kolejnych apeli w tej sprawie, płynących z Warszawy. Niezależnie od retoryki, to USA a nie pozorne działania Komisji Europejskiej spowodowały, że Nord Stream 2 na Bałtyku stanął w miejscu, z którego Rosjanie widzą już gościnny niemiecki brzeg.

Nic więc dziwnego, że Putin zaczął odgrzewać najpaskudniejsze sowieckie oszczerstwa, dotyczące rzekomego udziału Polski w rozpętaniu II wojny światowej. Prezydentowi Rosji zależy na tym, żeby to Polskę a nie Rosję, postrzegano na Zachodzie jako wierną sojuszniczkę III Rzeszy. Chodzi o uświadomienie Amerykanom, że źle robią, angażując się po stronie polskich faszystów i antysemitów przeciwko Rosji. – Kto chciałby pomagać takim kanaliom? – zdaje się pytać Putin. Fakt, że używa przy miotaniu tych oszczerstw wyjątkowo knajackiego języka może być zagrywką retoryczną, obliczoną na spotęgowanie propagandowych efektów. Pobrzmiewa w nim jednak także autentyczny niepokój.

Źródło: Wprost

Cytaty dnia

Decyzje o ewentualnym zestrzeliwaniu obiektów nad polskim terytorium trzeba wkalkulować w ryzyko, które generuje wojna tocząca się za naszą wschodnią granicą. Nikt obcy nie ma prawa hasać po naszym niebie.
Ppłk rezerwy Krzysztof Przepiórka, były dowódca oddziału bojowego GROM

środa, 27 marca 2024