Słowo przeciwko słowu, czyli sprawa marszałka Grodzkiego

Słowo przeciwko słowu, czyli sprawa marszałka Grodzkiego

Tomasz Grodzki
Tomasz GrodzkiŹródło:Newspix.pl / Damian Burzykowski
Zadaniem prokuratury i sądu jest ustalenie, kto w tej sprawie mija się z prawdą, bo któraś ze stron kłamie.

Wtorek przynosi kolejną odsłonę sprawy oskarżeń o rzekome branie łapówek przez marszałka Tomasza Grodzkiego. Do tej pory pojawiło się kilka osób, które zarzucały to politykowi. Pierwszą była profesor Agnieszka Popiela, która w tej sprawie złożyła zeznania w . Dziś pojawiły się zupełnie inne informacje, a mianowicie jak donosi Radio Zet, nieznany mężczyzna chciał przekupić byłego pacjenta prof. Tomasza Grodzkiego. Miał oferować 5 tysięcy złotych w zamian za fałszywe oskarżenie marszałka Senatu o korupcję. Pacjentem był Tadeusz Staszczyk, który osiem lat temu przeszedł operację wycięcia nowotworu. Mężczyzna w rozmowie z Radiem Zet podkreślił, że była to bardzo ciężka odmiana raka i praktycznie nikt nie chciał się podjąć przeprowadzenia operacji. Na zabieg zdecydował się prof. Tomasz Grodzki.

Tadeusz Staszczyk przyznał w rozmowie z dziennikarzem rozgłośni, że oferowano mu 5 tysięcy złotych w zamian za fałszywe oskarżenie marszałka Senatu o korupcję. Te informacje stawiają sprawę w innym świetle, ale wciąż jej nie wyjaśniają. Bo ci którzy oskarżają marszałka jak i ci którzy go bronią nie mają na to żadnych dowodów. Jest jedynie słowo przeciwko słowu. Póki co nie ma powodu by żądać dymisji Tomasza Grodzkiego z funkcji.

Czytaj też:
Każdy może wysłać kopertę marszałkowi Grodzkiemu. Nowa akcja „Gazety Polskiej”

Źródło: Wprost

Cytaty dnia


czwartek, 18 kwietnia 2024