Prof. Gut: W Europie są spadki zakażeń koronawirusem, a u nas nie. Coś nam się w kwietniu popsuło

Prof. Gut: W Europie są spadki zakażeń koronawirusem, a u nas nie. Coś nam się w kwietniu popsuło

Prof. Włodzimierz Gut
Prof. Włodzimierz Gut Źródło: Newspix.pl / Tomasz Ozdoba
– Dzienna liczba zakażeń utrzymuje się na podobnym poziomie, czy dziś spadnie – tego jeszcze nie wiemy. Zawsze to są fluktuacje w granicach 400 przypadków i ta liczba w ostatnim czasie się trzyma. Co nie jest dobrą informacją, bo powinna spadać – stwierdził wirusolog prof. Włodzimierz Gut w rozmowie z „Polską Times”.

Wirusolog prof. Włodzimierz Gut przyznał w rozmowie z „Polską Times”, że nie mamy gwałtownego wzrostu zachorowań, ale to nie oznacza, że epidemia jest opanowana. – Epidemia opanowana jest wtedy, kiedy liczba chorujących danego dnia mieści się poniżej wartości jeden na milion. Czyli około 30-40 przypadków. Wtedy można powiedzieć, że sytuacja jest opanowana, bo taką liczbę da się kontrolować, otoczenie da się wziąć na kwarantannę – podkreślił. – Można się pocieszać, że mamy jedną z lepszych sytuacji w Europie, bo u nas jest tylko 500, a inni mają powyżej tysiąca. Tylko, że inni mają spadki liczby osób chorujących, a u nas nie ma spadków dziennych, a już powinny być. A nawet, w teorii, to powinny one być mniej więcej od połowy kwietnia. To oznacza, że coś nam się w kwietniu popsuło – stwierdził wirusolog

Dopytywany, co może być problemem, zwrócił uwagę na jedyne środki, które jego zdaniem są skuteczne w walce z koronawirusem. – Jedyne, co naprawdę wpływa na epidemię, to jest trzymanie dystansu, nie gromadzenie się, stosowanie higieny. To jest w zasadzie tyle. Cała reszta to trochę narzędzia pomocnicze – przyznał.

Gut podkreślił w wywiadzie dla „Polski Times”, że to nie wyjścia z domu są problemem, ale zachowanie społecznego dystansu. – Jeżeli na ulicy jest określona liczba osób w odpowiednim dystansie, to nie stanowi to żadnego zagrożenia. Wiemy, że powinniśmy się trzymać od innych mniej więcej powyżej dwóch metrów – przyznał. – Jak się zaczynamy gromadzić, to niezależnie od tego, jaki jest powód gromadzenia, jakie miejsce, czy to będzie plaża, czy spotkanie towarzyskie, to nie ma większego znaczenia; podejmujemy określone ryzyko. Przy odpowiedniej liczbie spotkań będzie problem, dlatego, że w którymś z tych spotkań znajdzie się osoba zakażająca – dodał.

Gut przyznał też, że maseczki w takich miejscach jak autobusy są przydatne. – O ile nie stanowi problemu maseczka czy jej brak na ulicy, bo jeżeli idę pięć metrów od najbliższego człowieka, to te maseczki nikomu do niczego nie służą, ale jeżeli jadę w autobusie, to jakiś sens ona ma – dodał.

Czytaj też:
Warszawa. Areszt dla zakażonej koronawirusem, która wyszła na zakupy. „Dobra, macie mnie”