„Gazeta Wyborcza” opublikowała we wtorek 4 maja artykuł zatytułowany „Rząd szuka szczepionek. Gdzieś przepadło 700 tys. dawek”. W tekście wytłumaczono, że powiększa się różnica między liczbą szczepionek dostarczonych do punktów szczepień a liczbą zaszczepionych.
W artykule przywołano rządowe dane, zgodnie z którymi do niedzieli wykonano w całym kraju niecałe 12 mln szczepień. Dziennikarze podkreślają jednak, że „punkty szczepień otrzymały prawie 700 tys. szczepionek więcej, a dostawy kolejnych 250 tys. dawek były w trakcie realizacji”.
Dziennik sugeruje, że „sytuacja rodzi wśród rządzących napięcie”. – Nie można już się chwalić, że szczepienia idą dobrze, bo byliśmy na początku liderem, a teraz jesteśmy grubo poniżej średniej. Dlatego zaczęło się szukanie szczepionek – mówi „GW” anonimowy pracownik Ministerstwa Zdrowia.
„Wyborcza” informuje, że od tygodnia punkty szczepień muszą już nie tylko wysyłać szczegółowe sprawozdania dotyczące liczby przeprowadzonych szczepień, ale także raporty o stanie zapasów.
„GW” wprost zapytała też Rządową Agencję Rezerw Strategicznych, czy to możliwe, ze szczepionki nikną, bo są przemycane za granicę. „ Nie stwierdzono takich sytuacji. Obrót cały czas jest monitorowany przez odpowiednie służby” – odpowiedziała „Wyborczej” RARS.
„Za szczepionki dostarczone do punktów szczepień odpowiadają punkty szczepień i mają one obowiązek niezwłocznego raportowania wykonanych szczepień w systemie. Zdarzają się sytuacje, że w niektórych punktach są różnice między liczbą dostarczonych szczepionek a liczbą wykonanych szczepień, co zapewne przy takiej skali działalności Programu (chodzi o Narodowy Program Szczepień -przyp. aut.) nie jest do uniknięcia”. – tłumaczyła Agencja cytowana przez „GW”.
Rząd odpowiada: Tytuł i artykuł wprowadza w błąd
Na artykuł „Gazety Wyborczej”, szybko odpowiedział rządowy profil #SzczepimySię na Twitterze.
„Dementujemy te informacje - tytuł i artykuł wprowadza w błąd. RARS i odpowiednie służby nadzorują wszystkie dawki, które trafiają do punktów szczepień” – czytamy w oświadczeniu. „Z wprowadzonej ewidencji stanów w punktach wynika, że większość szczepionek dostarczonych, a niezaraportowanych czeka w punktach na szczepienie, a część szczepień jest raportowana przez punkty z opóźnieniem. Tezy artykułu są nieprawdziwe” – dodano.
Kuczmierowski: Nie ma mowy o żadnym zagubieniu szczepionek
Do artykułu w rozmowie z PAP odniósł się również prezes RARS Michał Kuczmierowski.
– Nie ma mowy o żadnym zagubieniu szczepionek. Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych oraz odpowiednie służby monitorują każdą szczepionkę, która trafia do Polski, a później do punktów szczepień – powiedział Kuczmierowski. – Wyjaśnialiśmy szczegółowo z czego wynika różnica w szczepionkach dostarczonych i zaraportowanych, ale widzę tu dużo złej woli, bo publikacja zawiera wiele fałszywych i błędnych tez – dodał.
Jego zdaniem w różnicy nie ma nic niepokojącego. – Punkty szczepień zawsze będą miały jakiś stan magazynowy i nigdy nie będzie sytuacji, aby wykorzystały wszystkie szczepionki „do zera”. To jest normalne zjawisko i wynika ono z tego, że punkty szczepień dzisiaj pracują we wszystkie dni tygodnia i zwiększyła się liczba i częstotliwość dostaw, a także liczba punktów szczepień w całej Polsce – wyjaśniał Kuczmierowski.
– Szczepimy dzisiaj bardzo dużo i tygodniowa liczba szczepień przekracza znacznie milion, a ostatnio nawet 1,6 mln zaszczepionych osób. W tym tygodniu do punktów szczepień dostarczymy nawet 2 mln dawek – tłumaczył dalej. – Przy tej skali nie unikniemy ani stanów magazynowych, ani opóźnień w raportowaniu w poszczególnych punktach. Niektóre punkty szczepienia raportują w ciągu 24-48 godzin od ich wykonania. Robienie z tego sensacji to szukanie newsa na siłę – dodał.
Czytaj też:
Michnik prosi Szwedów o wsparcie dla „GW”. „Pomóż uratować wolne media w Polsce”