Giertych kpi z Ziobry. „Dwukrotnie prosił mnie o zatrudnienie, a z prawa rozumiał zero”

Giertych kpi z Ziobry. „Dwukrotnie prosił mnie o zatrudnienie, a z prawa rozumiał zero”

Roman Giertych
Roman Giertych Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski/Fotonews
Po tym jak Zbigniew Ziobro przekazał, że prokuratura wystąpiła z wnioskiem o aresztowanie Romana Giertycha, mecenas postanowił opowiedzieć w ostry sposób. Przy okazji uderzył w kompetencje prawnicze ministra sprawiedliwości.

postanowił wytoczyć kolejne działa przeciwko adwokatowi Romanowi Giertychowi. W rozmowie z „Gazetą Polską” poinformował, że prokuratura wystąpiła z wnioskiem o aresztowanie mecenasa. Sam zainteresowany wskazywał wielokrotnie, że wezwania kierowane do niego są bezprawne, gdyż nie popełnił żadnego przestępstwa. – Jeżeli zgromadzony materiał jest tak obszerny, a Roman Giertych uważa, że jest świętą krową i nie musi się stawiać na wezwania prokuratury, to widzimy, że prokuratura reaguje – skomentował Jacek Ozdoba.

Giertych odpiera zarzuty prokuratury

Na ripostę adwokata nie trzeba było długo czekać. Roman Giertych zarzucił ministrowi sprawiedliwości, że po raz kolejny postanowił go zniesławić i naruszyć jego dobra osobiste. „Nigdy nie stawiam się ponad prawem. Jestem takim samym obywatelem jak pan. Nie zgadzam się jednak na jakiekolwiek kwestionowanie prawomocnych orzeczeń sądowych. Już za to, że pan kwestionuje wyroki TSUE, my jako podatnicy płacimy każdego dnia gigantyczne kwoty” – stwierdził mecenas.

W dalszej części swojego wpisu na Facebooku przypomniał, że „KE oraz RPO stwierdzili, że działania wobec niego miały charakter polityczny”. „Wezwania do prokuratury, które przez rok wysyłaliście do mnie żądały, abym przyszedł na zmianę zarzutów, których mi nie postawiono. Tym samym żądał pan ode mnie, abym pod groźbą zatrzymania, czy wniosku aresztowego uznał, że to pan będzie decydował, kto jest podejrzanym a kto nie, a nie sądy. Nie będzie na to mojej zgody, bo oznaczałoby to zgodę na brak nadzoru sądów nad prokuraturą. Wiem, że ten nadzór pana boli. Ale musi pan ten ból przeżyć, bo już pan tego nie zmieni” – tłumaczył prawnik.

Giertych krytycznie o Ziobrze

Po wyjaśnieniu kwestii związanych ze sprawą Polnordu, Roman Giertych pokusił się o serię osobistych uwag dotyczących kompetencji prawniczych ministra sprawiedliwości. Atakując mnie osobiście pokazał pan, że oprócz politycznego motywu, pana nienawiść do mnie ma podłoże osobiste. Sam pan chciałby pewnie pracować jako adwokat - ocenił mecenas.

Roman Giertych przypomniał, że w 2008 roku minister sprawiedliwości miał się starać o pracę u niego. „Dwukrotnie przychodził pan do mojej kancelarii i prosił o zatrudnienie i pomoc w zostaniu adwokatem. Nie mogłem się na to zgodzić z trzech przyczyn:

Po pierwsze oceniałem pana jako bardzo słabego prawnika. Z prawa rozumiał pan zero. Poza tym bardzo mi się nie spodobało, jak próbując się przede mną uwiarygodnić opluwał pan ówczesnego prezydenta. Miałem swoje poważne spory z Lechem Kaczyńskim, ale zawsze mnie mierziły kanalie, które na swych dobroczyńców wygadują jacy to oni są strasznymi ludźmi, aby się przypodobać przeciwnikom tych dobroczyńców” - stwierdził.

„Dziwię się, że Jarosław Kaczyński, który przecież pamięta, że jego brat uważał pana za szuję, trzyma pana jeszcze przy sobie” - podsumował adwokat.

Czytaj też:
Zbigniew Ziobro uderza w Andrzeja Dudę: Czas negatywnie zweryfikował decyzję prezydenta

Źródło: WPROST.pl