Koniec ery frankowiczów

Koniec ery frankowiczów

Frank szwajcarski
Frank szwajcarski Źródło: Shutterstock / Wara1982
Po pięciu latach od pierwszego pozwu frankowicza przeciwko bankowi sprawa kredytów we frankach została raz na zawsze rozstrzygnięta. Bankowa lista wstydu - przywilejów i ryzykownych produktów - wciskanych Polakom z obietnicą zysku jest długa. Rzecz tylko w tym, że wstydzić powinni się politycy.

„Zwyciężyliśmy” – taki tytuł nosi krótki mail wysłany do mnie dzisiaj przez Tomasza Sadlika. To pierwszy Polak, który pozwał bank za kredyt we frankach. Wziął 600 tys. zł na mieszkanie. Po tym, jak kurs franka poszybował do sufitu, musiał oddać bankowi prawie milion złotych, czyli dwa razy więcej, ile pożyczył. Bank nie poinformował go o ryzyku takiej sytuacji. Przed sądem żądał unieważnienia umowy. Za jego przykładem poszli inni klienci. „Od początku wierzyłem w sukces choć przeciwnik był i jest potężny. Wiedziałem, że mamy do pokonania olbrzymią drogę – nikt nie był przygotowany na walkę z bankami, które dyktowały prawo i żerowały na ludzkiej niewiedzy, a czasem i naiwności” – pisze dalej Sadlik.

Od czasów jego sprawy minęło pięć lat. Dużo się w międzyczasie pozmieniało. Przeminęły czasy bankowego tytułu egzekucyjnego, który dawał bankom możliwość licytacji całego majątku za niespłacony kredyt. Przeminęły polisolokaty, które zabierały ludziom oszczędności życia. Dzisiaj po wyroku TSUE przemijają też czasy kredytów frankowych, które jak się później okazało zawierały niedozwolone klauzule. To z ich powodu Trybunał dał zielone światło dla unieważnienia umów frankowych. Odpowiedzialność za tysiące frankowiczów została więc przerzucona nie na banki, a sądy. To one, zgodnie z krajowym prawem, mają od teraz decydować, czy umowy frankowe unieważniać, czy przewalutować. Zgodnie z życzeniem klienta.

Unijni sędziowie wyręczyli prezydenta Dudę, który w kampanii mówił: „Uważam, że te kredyty mogłyby być przewalutowane według kursu, po jakim były brane. Będę starał się w tej sprawie interweniować. Prezydent ma olbrzymią legitymację, żeby załatwiać trudne sprawy na poziomie państwowym”. A po kampanii z tej obietnicy wycofywał się rakiem. Wyręczyli też rząd, który sprawę frankowiczów przez lata traktował jak gorący kartofel.

Niektórzy ciągle odgrzewają filozoficzną debatę pt. „Kto był temu wszystkiemu winien?” Czy frankowicze, bo połasili się na tańszy kredyt? Czy banki, które takie kredyty w ogóle oferowały? Wyrok TSUE definitywnie rozstrzyga, że wina leży po stronie banków. Teraz tylko pozostaje czekać na to, jaki nowy cudowny produkt finansowy wymyśli polski sektor bankowy. Były już opcje walutowe, były polisolokaty, były samospłacające się kredyty, w końcu były kredyty frankowe. Bankowa lista wstydu – przywilejów i ryzykownych produktów, wciskanych Polakom z obietnicą zysku jest długa. Rzecz tylko w tym, że wstydzić powinni się politycy. Za swoją bezsilność, chojractwo, słabość regulatora. Dzięki tym cechom naszej władzy, która przez lata nie mogła sprawy frankowej załatwić, banki mają nad Wisłą jeszcze duże pole do popisu.

Źródło: Wprost

Cytaty dnia

Cela była zimna i zarobaczona. Traktowano mnie jak ciężkiego przestępcę, co polegało m.in. na tym, że zakuwano mnie w kajdanki, gdy szedłem na widzenie z żoną. Słyszałem jak Mariusz Kamiński krzyczał, że nigdzie nie pójdzie w kajdankach, bo jest więźniem politycznym, a nie kryminalistą i chyba pozwolili mu się spotkać z żoną bez kajdanek. Ale w więzieniu warunki były lepsze.
Maciej Wąsik

czwartek, 28 marca 2024